Nic nie zapowiadało tego, z czym musieliśmy się zmierzyć...
Najpierw szliśmy, szliśmy, szliśmy... I to, samo w sobie nie było jeszcze takie najgorsze, ale... W końcu doszliśmy do miejsca, w którym rozpościerała się puszcza nietknięta stopą ludzką. Lecz my, nieustraszeni, postanowiliśmy zapuścić się w te niezbadane rejony. Najpierw czekała nas wspinaczka, w czasie której mieliśmy okazję poznać samych siebie oraz przeogromny zasób słów określających zmęczenie i to co można zrobić z tym, co wymyślił tą trasę. Było ciężko, było stromo, były powalone na szlak drzewa i kamienie sypiące się spod nóg. Jednak mimo wszystkich przeciwności dotarliśmy na szczyt! Pozostało tylko zejść, oczywiście ze szczytu, a nie z tego świata. Również i temu arcytrudnemu zadaniu podołaliśmy, a mieszkańcy wioski, w której mieszkamy witali nas kwiatami!
Ogólnie autor tego tekstu troszkę popłynął, ale ze względu na rozrzedzone górskie powietrze wybaczcie mu to
Super klasa, super wyjazd, szkoda, że jutro wracamy.